“Mój elektryk” – czy warto mieć elektryka…

Mój elektryk

Mój elektryk – czy warto? Od kilku lat na rynku mamy możliwości kupienia auta elektrycznego z dopłatami. Do tej pory nie były one zbyta atrakcyjne więc i samo zainteresowanie nimi było znikome. W tym roku lekko zmieniały się zasady gry, a o szczegółach dowiemy się ze strony NFOŚiGW – TUTAJ. Pierwszy program był dużo mniej atrakcyjny niż obecny. A czy warto z niego skorzystać musimy zdecydować sami.

Na ulicach coraz częściej spotykamy samochody z zielonymi tabliczkami, które są “oznaką” samochodów elektrycznych. Sama się zastanawiałam nad takim rozwiązaniem, ale jakoś nie do końca jestem przekonana. Dlatego postanowiłam poszperać w sieci i przyjrzeć się jak to faktyczne jest.

Mój elektryk – czy warto…

Zacznę od tego, że sama jeszcze nie miałam okazji jechać, a tym bardziej prowadzić auto elektryczne, dlatego nie podzielę się swoimi odczuciami. Co mnie wstrzymuje od zakupu takiego auta, a co sprawia, że jednak gdzieś z tyłu głowy zastanawiam się nad nim…:) Zaczęłam się temu tematowi bardziej przyglądać i swoje obiekcje podzieliłam na Za i Przeciw:

Za…

  • Nie zatruwają środowiska – i to jest jedna z głównych przyczyn dlaczego są w obiegu i państwo częściowo refunduje nam jego zakup.
  • Jest bardzo ciche – w czasie jazdy nie słychać tradycyjnego szumu silnika. Chociaż dla mnie to żaden atut, osobiście lubię wsłuchiwać się jak ślinik pracuje..:)
  • Tańsze “tankowanie” – w moim wypadku to jest akurat duży plus. Posiadamy instalację fotowoltaiczną więc takie autko mogłabym ładować w domu. Gorzej dla osób co takiej możliwości nie mają i muszą podjechać na specjalne stacje z ładowarkami.
  • Brak tradycyjnego serwisu – to jest akurat plus, bo osobiście często się zapominam, że pora wymienić olej..:)
  • Dynamiczność auta – takie manewry jak przyśpieszenie, wyprzedzenie czy też włączanie się do ruchu. Takie auto jest zdecydowanie dynamiczniejsze niż w przypadku tradycyjnych samochodów. Co znacznie podnosi nasze bezpieczeństwo na drodze.
  • Znacznie lepsza przyczepność – umiejscowienie baterii w podwoziu sprawia, że zmienia się środek ciężkości samochodu. Przyczynia się do tego, że samochód jest stabilniejszy i dobrze trzyma się drogi.

Przeciw…

  • Cena samochodu – mimo wprowadzonych dopłat, nadal do tanich nie należy.
  • Ograniczony zasięg – to jeden z głównych zarzutów, jakie stawia się elektrykom. Średnio przy jednym ładowaniu, można przejechać od 200 – 300 km. Są modele o większych zasięgach, ale ich cena wprawia o zawrót głowy.
  • Spadki zasięgów – nie dość, że same w sobie mają ograniczony zasięg, to przy nieumiejętnym gospodarowaniu jego energią możemy się lekko zdziwić, że nasze zasięgi są dużo niższe niż podaje producent. Nawet zmiana temperatury zewnętrznej potrafi nam te zasięgi okroić. Nie wspomnę już o staniu w korkach, które są obecnie normą.
  • Czas ładowania – nawet przy szybkich ładowarkach, jak dla mnie jest on za długi. Gdy jestem w trasie, to chciałabym szybko “zatankować” i ruszać dalej. W przypadku elektryka musimy nastawić się na wypicie kilku filiżanek kawy, nim nasze autko będzie gotowe do dalszej drogi.
  • Niewystarczająca dostępność ładowarek – jak ktoś ma możliwość podładuje w domu. Jednak jak już ruszy w trasę, to niestety musi szukać miejsca gdzie może w miarę szybko podładować auto.
  • Mniejszy wybór modeli “elektryków” – w tym wypadku nie zaszalejemy. Już prawie każdy koncern samochodowy ma w ofercie auta elektryczne, ale wybór modeli jest bardzo ograniczony.
  • Ograniczona prędkość – jak koś lubi szybka jazdę i chciałby poszaleć na przystosowanych do tego torach, to się rozczaruje. Zdecydowana większość modeli samochodów elektrycznych osiąga maksymalną prędkość od 140 km/h do 160 km/h.

Podsumowując za… i przeciw…

W mojej ocenie, na chwilę obecną “elektryk” to typowe auto miejskie. Nadaje się na wyjazd do pracy, czy też szybkie zakupy. A jak zdecydujemy się na dłuższą trasę, to z góry musi założyć dodatkowy czas na podładowanie. Jednak najpierw trzeba poświęcić czas na poszukiwanie miejsca gdzie to zrobimy. Bo jak się zapomnimy i wylądujemy z “pustym bakiem” w jakiej małej miejscowości, to możemy być mega rozczarowani.

Skoro sobie przeanalizujemy plusy i minusy aut elektrycznych, i dalej chcemy go kupić, to poniżej garść informacji jak to zrobić aby móc skorzystać z dopłat.

Jak kupić elektryka…

Nim się zdecydujemy na zakupy, warto dokładnie przeanalizować informacje ze strony NFOŚiGW – TUTAJ. Gdzie dokładnie jest rozpisane o jakie kwoty dopłat możemy się ubiegać oraz terminy trwania programu.

Na stronach NFOŚiGW możemy się doczytać, że w ramach programu Mój elektryk kwalifikowane będą koszty zakupu pojazdu od 01.05.2020 roku do 31.12.2025 r.oku, a pierwszy nabór wniosków rozpoczął się już od 12 lipca 2021 roku. Dowiadujemy się rownież, że w obecnym programie podniesiono wartość auta do 225 000 zł. Dzięki temu mamy większy wybór modeli. Dopłaty możemy dotrzymać w wysokości 18 750 zł. Natomiast gdy mamy co najmniej trójkę dzieci i jesteśmy posiadaczami Katy Dużej Rodziny, to nie obowiązuję nas limit cenowy samochodu. Jednoczesne wzrasta kwota dopłaty do kwity 27 000 zł.

Dopłatom podlega kupno tylko nowego samochodu zasilanego wyłącznie elektrycznie albo samochodu wodorowego. Należy pamiętać, że samochody z napędem hybrydowym, nawet plug-in, nie są dotowane. Możemy skorzystać z dotacji tylko na jeden samochód. Nieco inaczej jest w przypadku firm, które mogą ubiegać się o dotację na większą liczbę aut. Lecz firmy muszą jeszcze trochę poczekać na uruchomienie programu im dedykowanego.

Pierwsza edycja programy, zamiast zachęcać to powstrzymała wielu chętnych do skorzystania z niej. Jedną z przyczyn był niski limit ceny samochodu, co wymuszało kupno auta mało atrakcyjnego. Ponadto był narzucony limit przebiegu, gdy się go nie osiągnęło dotację trzeba było zwracać. Obecny program, który ruszył od 12 lipca 2021 roku, odstąpił od tych ograniczeń i jest przez to bardziej atrakcyjny.

Wymogi dla elektryka…

Gdy już kupimy taki samochód z dopłatą, to musimy liczyć się w wymogami do spełnienia. Nasz samochód musi być zarejestrowany w Polsce przynajmniej przez 2 lata od daty otrzymania wsparcia. W tym okresie samochodu nie można sprzedać lub zbyć w inny sposób pod rygorem zwrotu dotacji. Przez dwa lata samochód musi być ubezpieczony w pełnym zakresie, czyli na podobnej zasadzie jak pojazd kredytowany, włącznie z cesją na NFOŚiGW. Po tym okresie, możemy już samodzielnie decydować o losie naszego elektryka.

Dużym plusem obecnego programu jest to, że działa on wstecz. Czyli wszystkie osoby, które już zainwestowały w zielone auto, mogą ubiegać się o dopłatę. Oczywiście jeśli z niej nie korzystały w ramach wcześniejszego programu. Jeśli ktoś kupił samochód elektryczny po 01.05.2020 roku i zakup ten spełnia kryteria określone w programie, może bez przeszkód ubiegać się o dotację.

Jak ubiegać się o dopłatę…

Gdy już przemyślimy wszystkie za i przeciw, i dalej kręci nas Mój elektryk, to wystarczy kilka poniższych kroków aby zostać jego właścicielem i pozyskać należne nam dopłaty:

  1. Wybieramy się do salonu i kupujemy upatrzony nowy samochód spełniający kryteria programu, czyli auto elektryczne o wartości niższej niż 225 tys. zł lub o dowolnej wartości, jeśli jesteśmy posiadaczami Karty Dużej Rodziny.
  2. Przygotowujemy wszystkie niezbędne dokumenty wymienione na stronach NFOŚiGW.
  3. Po skompletowaniu dokumentów wypełniamy wniosek w generatorze wniosków na stronie: https://gwd.nfosigw.gov.pl/
  4. Po wysłaniu wniosku, spokojnie czekamy na kontakt ze strony Funduszu. W razie konieczności uzupełniamy dodatkowe instrukcje.
  5. Po akceptacji wniosku i podpisaniu umowy z NFOŚiGW czekam aż przelew należnych nam środków wpłynie na nasze konto.

Mój elektryk – co można kupić w ramach programu…

Myślę, ze wszelkie wątpliwości, co możemy kupić i na jakich zasadach, rozwieje nam poniższy podkast na jaki trafiłam w serwisie YouTube.

Myślę, że tym krótkim wpisem, chociaż troszkę rozjaśniłam czym jest Zielone auto i czy warto mieć elektryka.

Z zielonym pozdrowieniem – Viola

Źródła;

Podziel się komentarzem